iedy Bryan po raz pierwszy usłyszał w słuchawce telefonu głos człowieka, który uprowadził jego córkę, wyjaśnił mu w bardzo prostych i mocnych zarazem słowach, że jeśli nie puści dziewczyny wolno on użyje wszelkich unikalnych zdolności jakie nabył przez lata służby, by go wytropić i zabić. Jak nietrudno się domyśleć, bandyta zamiast uwolnić dziewczynę postanawia go sprawdzić serwując zimne „good luck”.
Wcale nie chodzi o to, że nasz główny bohater nie chce porywaczom zapłacić, bo pewnie uczyniłby to bez odrobiny wahania. Problem w tym, że młoda amerykanka (gorący towar na europejskim rynku) wpadła w ręce handlarzy żywym towarem i jeśli już ktoś za nią zapłaci, to po to by kupić ją do domu publicznego.
Jedynym wyjściem jest wytropienie bandytów i odbicie im dziewczyny. To trudne i niebezpieczne zadanie dodatkowo utrudnia ryzyko wywiezienia jej poza granice Francji, które wzrasta z każdą godziną. Przeciętny rodzić w podobnej sytuacji byłby bezradny. Tym razem jednak na przeciętnego tatę bynajmniej nie trafiło.
„Uprowadzona” to wyjątkowo dobry, błyskotliwie zmontowany film sensacyjny. Po przekonującym wstępie jego akcja nabiera niezwykle szybkiego tempa. Pościg goni pościg, strzelanina koleją strzelaninę. Wartka akcja w sposób racjonalny i niegodzący w inteligencję widza prze naprzód a smaku dodają jej ciemne paryskie zaułki i perfekcyjnie dobrani aktorzy wcielający się w ludzi z przestępczego półświatka.
Prowodyrem wszystkich gwałtownych zdarzeń i człowiekiem, na którego patrzymy przez cały film jest Bryan – były szpieg, perfekcyjna maszyna do zabijania, nieprzeciętnie inteligentny i doświadczony detektyw oraz kochający ojciec w jednej osobie. Grający go Liam Neeson z rolą poradził sobie doskonale. Jego determinacja, pewność siebie i bezwzględność godne są samego Jamesa Bonda (a przynajmniej jego ciemnej strony) zaś wyzierająca troska o córkę emanuje z jego twarzy bez krzty pretensjonalności.
Ten pełen szybkiego tempa, prosty film nie zmusza do nadmiernego myślenia, zapewnia za to dobrą, choć momentami brutalną rozrywkę. Obserwowanie poczynań głównego bohatera w każdej minucie sprawia dużą przyjemność, i chociaż nie zawsze idzie w parze z dramaturgią na brak wrażeń nie można narzekać.